Czasem spotykam się z reakcją: „Ależ, wcale nie jestem na tym rysunku do siebie podobny/podobna.” Podchodzi do nas żona/mąż rysowanej osoby i mówi w te słowa: „Honziku/Aniczko, to jesteś cały/cała ty!” I tak bywa. Trudno nam dostrzec u siebie charakterystyczne rysy, które inni odszyfrują natychmiast. Najchętniej i najłatwiej koncentruję się, gdy mogę narysować kogoś z historią. Tej historii wcale nie muszę znać, ale widzę, że zaznaczyła się na twarzy rysowanej osoby. Podczas „rysowanej” imprezy często ludzie mnie pytają, czy nie boli mnie już ręka od nadmiaru chętnych na karykaturę? Otóż, absolutnie nie. Najciekawsze a zarazem najtrudniejsze i absorbujące jest ujęcie w szybkim rysunku historii ludzi z ich twarzy.